sukienki letnie dla starszych pan
- Dobrze, ¿e pan Cahill poradził sobie z tymi drutami. Wielkie szczescie, ¿e akurat był w pobli¿u. - To prawda. - Marla uniosła troche głowe. Zrozumiała insynuacje zawarta w pytaniu policjanta, który najwyrazniej podejrzewał, ¿e spedziła tamta noc z me¿czyzna który nie jest jej me¿em. Postanowiła to zignorowac. - Wprowadził sie pan z powrotem do domu? - spytał Paterno Nicka, uwa¿nie przygladajac mu sie czarnymi, przenikliwymi oczami. - Zgadza sie. - Dlaczego? Nick usmiechnał sie szeroko, tym swoim usmiechem, który mówił wyraznie: „Lepiej ze mna nie próbuj”. Marla ju¿ dobrze go znała. - Có¿, sadze, ¿e w koncu poddałem sie presji rodziny. - Czyjej konkretnie? - Mojej matki. Mojego brata. Paterno uniósł brwi. - Nie wyglada mi pan na goscia, który pozwala sie komukolwiek wodzic za nos. - Zale¿y, kto mnie wodzi - powiedział Nick, ciagle sie usmiechajac, ale w jego oczach zapaliły sie wyzywajace iskierki. Paterno dał za wygrana. - Doszedłem do wniosku, ¿e ju¿ czas. Tamtej nocy nabrałem co do tego pewnosci. - Poniewa¿ pani Cahill zle sie poczuła? - Poniewa¿ omal nie umarła. - Usmiech znikł z twarzy Nicka. - Jak pan powiedział, dobrze, ¿e akurat byłem w pobli¿u. 342 Paterno pokiwał głowa i w zamysleniu podrapał sie po szyi. - A gdzie był pani ma¿? Dobre pytanie. - Nie było go w domu. Pojechał na słu¿bowe spotkanie. Paterno wział raport z biurka i poprawił okulary. - Mam tu napisane, ¿e wzywaliscie karetke o 11.50 wieczorem. - To by sie zgadzało - Nick zało¿ył noge na noge, opierajac zniszczonego adidasa na kolanie. Paterno nadal nie wygladał na usatysfakcjonowanego. - Nie sadzicie panstwo, troche pózno na słu¿bowe spotkanie? Marli zrobiło sie dziwnie goraco. Spojrzała na detektywa ostro, choc sama czesto zastanawiała sie, co własciwie robi jej tajemniczy mał¿onek. Czym sie tak naprawde zajmuje? Dlaczego ona nie potrafi mu zaufac? I dlaczego wydaje jej sie, ¿e powinna go bronic przed tym policjantem, który po prostu wykonuje swoja prace? - Alex czesto pracuje do pózna. - Jak wiekszosc z nas. - Paterno rzucił raport na biurko i poło¿ył dłonie na pokrywajacej je stercie papierów. - Pani Cahill, czy przychodzi pani do głowy jakis powód, dla którego ktos mógłby chciec pania zabic? - Sadzi pan, ¿e ktos usiłuje mnie zamordowac? - spytała