ktokolwiek mógłby ci nie ufać?
Przyjazd nowych domowników ostatecznie rozluźnił nieco atmosferę. Matthew był akurat w kuchni, Karolina brała na górze kąpiel i tylko Chloe jako jedyna z sióstr rzuciła się na powitanie, kiedy frontowe drzwi się otworzyły. Przez pierwszych kilka minut, kiedy pies, dziewczynka i młoda kobieta wymieniali ekstatyczne uściski, Matthew przyglądał się im z boku, czując się jak intruz. Kahli pierwszy wytropił obcego, który zatrzymał się w pół drogi między kuchnią a drzwiami. Rozmerdany psi ogon natychmiast znieruchomiał. - No cześć - odezwał się łagodnie Matthew. Pies zbliżał się powoli, na sztywnych łapach. Matthew wyciągnął ostrożnie prawą dłoń. Kahli obwąchał mu palce i postąpił parę kroków naprzód. Matthew pogłaskał go po głowie i ogon znów zaczął się poruszać. Mazda CX-60 jedzie pod prąd. To nie silnik Diesla czy benzynowy jest szkodnikiem 33 - Lubi cię - zauważyła Chloe. W jej głosie dźwięczało szczere zadowolenie, co bardzo ucieszyło Matthew. - I wzajemnie. - Gładził łagodnie jedwabiste uszy, wdychając z przyjemnością woń psa, ale zaraz przypomniał sobie o dobrych manierach. WIBOR co to za wskaźnik? - Przepraszam - zwrócił się do Izabeli. - Zachowałem się jak niewychowany prostak. Jestem Matthew Gardner. - Izabela. Była wysoka i smukła, miała bladą cerę, orzechowe oczy i bardzo ciemne włosy, splecione w długi, gruby warkocz. Nosiła poncho w czerwono-czarne wzory narzucone na czerwony sweter z golfem i czarne proste spodnie. W oczach Matthew wyglądała na bardzo kosztowną gospodynię. - Miło mi panią poznać - powiedział. - Mnie także - odparła, taksując go wzrokiem. - Chociaż przyznaję, że jest pan dla mnie wielką niespodzianką. - Miała przyjemny, lekko śpiewny akcent. - To znaczy, oczywiście, małżeństwo Karo mocno mnie zaskoczyło. - Pierwszą sylabę imienia wymówiła przeciągle, dzięki czemu zabrzmiało jak włoskie słowo caro, czyli „kochanie". - Czy Kahli był grzeczny? - spytała Chloe, tuląc psa na podłodze. - Przegrzeczny! Gdzie twoje siostry? - Jeszcze śpią. A mama się kąpie. Izabela się uśmiechnęła. - Karo nie znosi wcześnie wstawać - wyjaśniła Matthew. - Zwłaszcza w niedziele. - Dopiero się uczę wszystkiego. - Napije się pan kawy? - spytała, kierując się w stronę kuchni. - Właśnie o tym myślałem. - Zaraz po przyjściu zanoszę jej filiżankę. Teraz będę pamiętała, żeby parzyć trochę więcej. Matthew nie był pewien, czy naprawdę może na to liczyć. - Od jutra - uściślił. - Wracam już do pracy. - Tak szybko? Szkoda... Miał wrażenie, że naprawdę żałowała. Czyżby chciała mu wytknąć zaniedbywanie świeżo poślubionej żony? Nie, nie powinien być aż tak przewrażliwiony.