Wytarła się wielkim, puszystym ręcznikiem i posypała ciało
ziołowym pudrem, pochodzącym z tego samego źródła co żel. Burza ucichła ale ze wschodu nadal dobiegały grzmoty. Powietrze było chłodniejsze i mniej parne. Lucy trochę się uspokoiła. Po spotkaniu z Sebastianem czuła się wyczerpana. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze. Od czasu śmierci Colina rzadko myślała o sobie jak o kobiecie. Była matką, właścicielką firmy, wdową, osobą, która próbowała pozbierać się po nagłej tragedii, ale prawie nigdy nie przychodziło jej do głowy, że jest również kobietą, którą jakiś mężczyzna mógłby uznać za atrakcyjną i która również by go pragnęła. A przecież miała zaledwie trzydzieści osiem lat. – Boże drogi – westchnęła nagle, bardzo poruszona. – Skąd mi się wzięły takie myśli? Wiedziała, skąd. Sprawiła to bliskość Sebastiana, jego dotyk, Mazda CX-60 jedzie pod prąd. To nie silnik Diesla czy benzynowy jest szkodnikiem gdy pochwycił ją pod drzewem. Co za bzdura, pomyślała i skrzywiła się z niesmakiem. Trzeba zachować zdrowy rozsądek. To właśnie wyważone, racjonalne podejście do życia pozwoliło jej jakoś przetrwać ostatnie trzy lata. Nie zamierzała teraz, i to z powodu jednego dotyku, tracić nad sobą kontroli. Zarzuciła na ramiona czarny satynowy szlafrok obszyty koronką, Fizyka w służbie szpilek który kupiła w Manchesterze na wyprzedaży, i poszła do sypialni. Czekając, aż Madison wróci z kina, zamierzała poczytać w łóżku. Nagle zatrzymała się w drzwiach sypialni. Coś było nie tak. Pośrodku łóżka leżało coś czarnego. Nie, pomyślała, zdjęta nagłą paniką, i podeszła bliżej. To coś nie poruszyło się, ale nie wyglądało jak plastik, guma ani żadna z obrzydliwych zabawek J.T. Patrzyła na chropowatą skórę, kawałki futra, skrzydła. To był nietoperz. Pociągnęła za narzutę, lecz stworzenie nie poruszyło się. Lucy straciła kontrolę nad sobą. Dzieci nie było w domu i nie musiała się powstrzymywać. Zacisnęła pięści i zaczęła krzyczeć ze strachu i obrzydzenia. Po chwili uspokoiła się i otarła oczy ręką. Martwy nietoperz. W jej łóżku. Rozejrzała się po pokoju, szukając czegoś, przez co mogłaby go wziąć do ręki. Z wściekłości aż zachłysnęła się powietrzem. Ktoś zakradł się do jej domu, ośmielił się wejść aż do sypialni na pierwszym piętrze i wrzucił jej do łóżka martwego nietoperza. Znalazła w szafie rakietę tenisową i przyjrzała się jej ze ściśniętym sercem. Nie grała w tenisa od śmierci Colina. Pomyślała, że może podnieść nietoperza na rakiecie i wyrzucić do lasu. serwisy gazeta prawna Obróciła się w stronę łóżka i zamarła. Sebastian stał pośrodku pokoju. Nie miała pojęcia, skąd się tam wziął. – Spokojnie – powiedział, widząc, że Lucy na jego widok aż podskoczyła. – Nie uznajesz pukania do drzwi? – wybuchła. – Pojawiłeś się jak duch! Nie mogę... ja... Nie chcę, żebyś tu był! – Słyszałem, jak krzyczałaś – powiedział. – Wołałem przy tylnych drzwiach , ale nie odpowiedziałaś, więc przyszedłem cię poszukać.