Ale była jeszcze obietnica, jaką złożyła Colinowi na krótko
przed jego śmiercią. Aż do owego tragicznego dnia na korcie tenisowym żadne z nich nie miało pojęcia, że coś jest nie w porządku z jego sercem. Obietnica wydawała się zupełnie abstrakcyjna, jak rozważania z gatunku: ,,co byś zrobił, gdybyś znalazł się na bezludnej wyspie’’, i Lucy nie przyszło wówczas do głowy, że kiedykolwiek będzie się nad nią poważnie zastanawiać. Jednak Colin mówił bardzo poważnie. – Gdyby coś mi się stało, to możesz zaufać Sebastianowi. On jest najlepszy. Uratował mi życie. Mojemu ojcu też. Obiecaj, że gdybyś kiedyś potrzebowała pomocy, pójdziesz do niego. Obiecała i tym sposobem znalazła się w Vermoncie. Nie widziała Redwinga ani nie miała od niego żadnych wiadomości od czasu, gdy kupiła dom jego babci. Transakcja została przeprowadzona za pośrednictwem prawnika. Lucy miała Corto, ristretto czy lungo? nadzieję, że nigdy w życiu nie będzie musiała przypominać sobie o tej obietnicy. Była inteligentna, kompetentna i przywykła do tego, że musi sobie radzić sama. Dlaczego więc zamierzała spakować rzeczy i nazajutrz rano wyruszyć z dziećmi do Wyomingu, gdzie obecnie mieszkał Sebastian Redwing? – Mamo! 67 lat - nowy wiek emerytalny przyjęty przez Sejm – Świetnie sobie radzisz. Jedź. Lekko dotknęła kuli spoczywającej w kieszeni. Na pewno istniało jakieś proste wyjaśnienie tego incydentu, podobnie jak i wszystkich pozostałych. Wyjazd do Wyomingu to po prostu zwykła wakacyjna wycieczka. Miejscowi nadal mówili o babci Sebastiana Redwinga ,,wdowa Daisy’’, a pozostałości farmy nazywali ,,starym domem Wheatonów’’. Lucy poznawała jej historię stopniowo, po kawałku. Daisy Wheaton spędziła w żółtym domu nad Strumieniem Joshui sześćdziesiąt lat wdowieństwa. Miała dwadzieścia osiem lat, gdy jej mąż utonął, ratując chłopca, który wpadł do pobliskiego wodospadu. Było to wczesną wiosną. W porze roztopów strumień był rwący i wezbrany. Chłopiec wskoczył do wody, by ratować swego psa, a Joshua Wheaton – by ratować chłopca. Później strumień i wodospad nazwano jego imieniem. Strumień Joshui i Wodospad Joshui. Jedyna córka Daisy i Joshui marzyła tylko o jednym: żeby wyrwać się z Vermontu. Wyjechała do Bostonu i wyszła tam za mąż, a potem razem z mężem zginęła w wypadku samochodowym, osierocając czternastoletniego syna. Sebastian zamieszkał z Daisy, ale on również nie osiedlił się w Vermoncie na stałe. Kilka akrów lasów, pól i ogrodów, oraz stary żółty dom z serwisy gazeta prawna drewnianymi okiennicami – tyle tylko pozostało z farmy Wheatonów. Daisy po kawałku wyprzedała ziemię miejscowym farmerom i letnikom na budowę domów. Mówiono, że po śmierci męża nigdy więcej nie poszła nad Strumień Joshui. Wdowa Daisy, a teraz wdowa Swift, pomyślała Lucy z krzywym uśmieszkiem, zbliżając się ścieżką do niewielkiej stodoły, w której urządziła biuro. Pomyślała o swojej przyszłości i wyobraziła sobie, jak to jest spędzić w tym miejscu sześćdziesiąt samotnych lat.