Nie zrobiłaś tego. Dlaczego?
- Bo jestem uparta - mruknęła Rainie. - I głupia. Kimberly uśmiechnęła się. - Ale w pewnym sensie zachowujesz nadzieję, chociaż wcale ci się to nie podoba. Rozumiem cię. Ja mam nadzieję, że zabiję Tristana Shandlinga. Mnie też się to nie podoba, ale mam przed sobą jeszcze parę dni. - Kimberly - powiedziała łagodnie Rainie. - Poradzę ci coś. Nie próbuj tego robić. Tristan to kawał sukinsyna. Zaczniesz działać według jego zasad, 182 a potem nie poradzisz sobie ze sobą. Ani się obejrzysz, jak ukształtuje ciebie i początek twojej kariery. Nigdy się nie dowiesz, jaką policjantką mogłabyś zostać naprawdę. Bo będziesz tym, kim on cię uczynił. - Tego nie wiesz. - Owszem, wiem. Jestem morderczynią. Dzięki Ronnie'emu Dawsono¬ wi. W obliczu prawa jestem czysta i niewinna, ale przed laty zabiłam człowieka. podatki gazeta prawna Jestem morderczynią. Nigdy się nie przekonam, kim innym mogłabym być. Fakt, to okropne, ale tamten człowiek nie żyje. - Ja... nie wiedziałam. Rainie wzruszyła ramionami. - W życiu trzeba myśleć o bagażu. Zastanów się, zanim obciążysz się zbyt dużym ciężarem. - Ale on nie zrezygnuje - nalegała Kimberly. - Wiesz, że będzie próbował, Pyskaty Zamsz - tu kupisz i sprzedasz ubrania luksusowych marek aż w końcu zginiemy albo my, albo on. Rainie, rekin krąży wokół nas. Musimy się postarać o większą łódkę. Pół godziny później Kimberly zasnęła na kanapie. Jasne włosy rozsypały się wokół jej głowy. Słońce powoli zachodziło. Białe ściany hotelu okrywał z wolna cień. Na zewnątrz na pewno było duszno, ale w środku panował przyjemny chłód. Rainie oparła się o parapet i z szóstego piętra patrzyła na okolicę. Różnica czasu zaczynała robić swoje. Kimberly pewnie będzie spać do rana. Z sypialni Quincy'ego nie dochodziły żadne odgłosy. W pokoju panowała cisza. Dopiero teraz Rainie uświadomiła sobie, że jednocześnie pragnęła ciszy i jej nienawidziła. Możliwe, że jednak miała ojca. Trudno było to sobie wyobrazić. Kiedyś matka powiedziała: Twoim ojcem może być któryś z ponad tuzina facetów, ale nie pamiętam już żadnego imienia. Faceci przychodzili, faceci wychodzili. Nie bądź głupia i nie oczekuj niczego więcej! Nie wiedziała o swoim ojcu dosłownie nic. Nie znała koloru jego oczu, fryzury, znaków szczególnych. Był dla niej tylko czarną sylwetką, jakie przedstawiają w gazetach z dużym białym znakiem zapytania. Dałem ci życie. Czy wiesz, kim jestem? Nie wiedziała. Możliwe, że miała ojca. A może to było kłamstwo, sprawka Tristana Shandlinga? Nie mogła tracić wiary. Z drugiej strony, cynizm mógł się przydać do zachowania życia. Rainie odeszła od okna. Przeszła przez pokój i otworzyła drzwi do sypialni. serwisy gazeta prawna Okno było zasłonięte. Panował tu mrok poprzecinany ostatnimi cieniutkimi promieniami dnia. Quincy spał, rozciągnięty pośrodku łóżka. Lewą rękę trzymał na kwiecistej pościeli, prawą zarzucił za głowę. Zdjął buty 183 i krawat. Kabura z pistoletem znajdowała się w zasięgu ręki na nocnym sto¬ liku. Rainie zamknęła za sobą drzwi. W końcu wślizgnęła się do łóżka. Quincy nawet się nie poruszył. Miał rozpięty kołnierzyk, widać było gęste kręcone włosy na piersi. Prze¬ sunęła po nich dłonią. Oparła rękę o jego klatkę piersiową i poczuła rytmicz¬