klepał ją po twarzy i szarpał za ramiona.
- Milla? Milla! Obudź się! - Nie śpię - wybełkotała z trudem. - Mała drzemka. - Drzemka? Ucięłaś sobie drzemkę? - spytał ze szczerym zdziwieniem. Próbowała wymyślić jakąś dowcipną odpowiedź, ale nie dała rady - Nie - wyszeptała. - Facet... Zaskoczył mnie. - Co? Cholera! - Brian rozejrzał się nerwowo dookoła. - To musiała być ich czujka, której nie zauważyliśmy! - Nie. On nie był z nimi. - Skąd wiesz? an43 49 Prawo - Powiedział, że skręci mi kark, jeśli pisnę - westchnęła. W zasadzie prawie to zrobił, sądząc po stanie jej gardła. - Ale po co... - zadumał się Brian. - No, chyba że on też... - Ich obserwował - dokończyła, gdy jej towarzysz zawiesił głos. - Ale po co cię atakował? Przecież tylko patrzyliśmy. Mógł sobie siedzieć, gdzie siedział, i nawet nie zarejestrowalibyśmy jego obecności. cennik reklam gazeta prawna Millę ogarnęła straszliwa, czarna rozpacz na myśl o tym, że miała porywacza Justina niemal w zasięgu ręki. - Chciałam... zrobić coś głupiego. - Na przykład co? Ty nie robisz głupich rzeczy. - Jeden z facetów w drugim samochodzie... Pasażer... To był ten, który porwał Justina. Brian wciągnął głośno powietrze, a potem powoli je wypuścił. - W mordę - powiedział. - A niech to. Zamilkł na chwilę. - I co? - spytał. - Chciałaś tak po prostu się na niego rzucić? Chociaż było ich czterech? Odpowiedziała mu cisza. Milla zdjęła bejsbolówkę i przeczesała ręką spocone włosy. - Śniłam o tej chwili - powiedziała wreszcie. - O tym, kiedy znowu go spotkam. Marzyłam, by dorwać go w swoje ręce. Wydusić z drania wszystkie odpowiedzi. Nawet jeśli oznaczałoby to poświęcenie własnego życia. - O, na pewno byś je poświęciła. Wszyscy czterej goście nosili schowaną pod ubraniami broń. Może zauważyłaś. an43 50 Nie, nie zauważyła. Poza twarzą człowieka, którego ścigała od dziesięciu lat, nie zauważyła w zasadzie niczego. Cóż, wygląda na to, najpiękniejsze wyspy w grecji że facet, który ją tak brutalnie uziemił, przy okazji ocalił jej życie. Stękając ciężko, podniosła się na nogi. Zabrała koc porzucony nieopodal. Noktowizor leżał obok pobliskiego nagrobka. Pistolet, który miała w kieszeni, zniknął. Najwyraźniej zabrał go napastnik. Ból głowy wrócił, uderzając z nową siłą. Aż zemdliło ją od tępego pulsowania w skroniach. - Wracajmy do domu - powiedziała zmęczonym głosem. Być tak blisko i nic nie osiągnąć. Czuła gorzki smak porażki niby suchy popiół w ustach. W milczeniu wrócili do samochodu. Kiedy mijali knajpę,